Info

avatar Tego blogaska prowadzi niejaki edghaar z małej wiochy pod Wieliczką. Przepedaliłem 11172.59 kilometrów, w tym 2840.52 po lasach, błocie i innym brudnym syfie. Średnio-średnia to jakieś 19.45 km/h i 4 palce.
coś tam, coś tam.

baton rowerowy bikestats.pl

Śmieszny wykres

Wykres roczny blog rowerowy edghaar.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:100.00 km (w terenie 65.00 km; 65.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:50.00 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
żelastwo:szosza

Piątek, 20 maja 2011 | Komentarze 0

żeby nie było - jeżdżę. Tylko nie chce mi się wpisywać rutyniarstwa, więc uzupełniam tylko ciekawsze wypady, czyli, ten tego, góry.

A dzisiaj w sumie było ciekawie, bo pierwszy raz od dawna poszosowałem coś więcej niż po mieście...


Dane wyjazdu:
50.00 km 40.00 km teren
żelastwo:CIPTOK

Czwartek, 12 maja 2011 | Komentarze 2

Na turbaczu bez zmian. Tylko podjazd wydawał sie jakiś dłuższy niż ostatnim razem...
A zjazd niebieskim do koninek jest czadowy :D

Aż walne zdjęcie, co się będe ograniczać!



kilka (ale nie dużo) więcej TU!
Kategoria gury :)


Dane wyjazdu:
50.00 km 25.00 km teren
żelastwo:CIPTOK

Poniedziałek, 2 maja 2011 | Komentarze 2

Będzie padać, mówili... będzie syf, mówili... a gówno prawda!
Lajtowa wycieczka na policę z waconem. Ciapągiem do bystrej, z której przeasfaltowaliśmy sie do sidziny, żeby wbic na zielony szlak, który to okazał się całkiem lajtowym pchankiem z elementami podjeżdżalnymi. Po drodze minęli nas turyści (-20 do lansu). Przerwa na herbatke i ciasteczka na hali krupowej (bez alko!!!) i dymanie na szczyt czerwonym szlakiem. nawet całkiem przyjemne, chociaż cały czas wbrew grawitacji. Na policy lans foty (komórkowe, ah ah ah), lans pogaduchy z piesszymi (ooo, jak wy tu wjechaliście?) i lans zakładanie plastików - ogólnie duży lans ze sporą dawką lansu.
ZJAAAAAAAZD!!! Najpierw czerwonym na hale śmietanową, później korzenisty wyryp żółtym na mosorny. Po drodze mijamy pare grupek chodziarzy, których miny wystrzeliwują współczynnik lansu poza skalę. Na mosornym zwrot o 180* i dymanko pod górę po śladach własnych opon. Poziom lansu dodatkowo rośnie, kiedy mijamy się z turystami wyprzedzonymi na zjeżdzie. Mały popas, szukanie dziury w trawie, zwanej niebieskim szlakiem i znowu lecimy w dół. Kawałek singla, ścianka i dziki zapizd po kamieniach do centrum zawoi. W międzyczasie łapię oczywiście snejka (ale chuj z tym). Błoto, którego miały byc hektolitry na całej trasie spotykamy dopiero na samym końcu zjazdu, przed wylotem na asfalt.
A pozniej to już standard - asfaltowanie do makowa, pizza, piwo, piwo, piwo, pociąg.

O kurwa, ale się rozpisałem. Aż nie chce mi się tego czytać :D
Kategoria gury :)